11 marca 2015

Rozdział 4

,,Bo są dwa rodzaje bólu (..) Cierpienie fizyczne i cierpienie duchowe. Cierpienie fizyczne się znosi. Cierpienie duchowe się wybiera. ''

***

Obudziłam się cała obolała. Nie jestem przyzwyczajona do spania w śpiworze położonym na ziemi. Wczoraj po Liama znajomych, którzy okazali się nawet okej i wielu prób rozłożenia namiotu byłam tak zmęczona, że prawie od razu zasnęłam. Jest godzina 5:47, a zbiórkę mamy dopiero o 7. To prawie 1,5 godziny. Chyba pójdę pobiegać. Przebrałam się w dres, założyłam jakieś adidasy i wyszłam z namiotu. Pogoda była całkiem sprzyjająca. Było dość ciepło i przez chmury przedzierały się drobne promienie wschodzącego słońca. Ruszyłam więc truchtem w kierunku leśnej dróżki. Wokoło roznosił się piękny zapach przekwitających kwiatów i czuć było jesienną aurę. 
Biegłam już tak dobrych 20 minut, kiedy poczułam mocny uścisk w okolicy żeber. Zatrzymałam się gwałtownie, ponieważ nie mogłam złapać powietrza. Schyliłam się do przodu i oparłam dłonie o swoje kolana.  Dziwne nigdy wcześniej mi się nic takiego nie przytrafiało, a biegałam i ćwiczyłam o wiele dłużej. Może to przez brak rozgrzewki. 
Moje oddechy stały się coraz szybsze, jakbym próbowała złapać każdy tlen, aby ten przedostał się do płuc.
Nawet nie zauważyłam kiedy przede mną pojawiła się jakaś postać. Za bardzo przejęta byłam tym, co się ze mną dzieje.
-Co ci jest? - usłyszałam ten głos i już wiedziałam do kogo należy. Zayn.
-Nie mogę oddychać - wydyszyłam. 
Po chwili poczułam, że chłopak staje za mną. Wzdrygnęłam się i chciałam się odsunąć, ale chłopak złapał mnie za biodra i przyciągnął w swoim kierunku.
-Nie bój się, chcę Ci tylko pomóc. - powiedział uspokajająco.
Po chwili poczułam jak uciska moje żebro i prosi, abym próbowała łapać długie, spokojne i głębokie wdechy i wydechy. Tak też zrobiłam. O dziwo już po chwili poczułam, że ból w klatce piersiowej maleje i staję się możliwy do zniesienia, aż w końcu ustaję. Odsunęłam się, więc od niego i obróciłam w jego kierunku.  Gdy tylko spojrzałam w jego oczy, wiedziałam, że mogłabym w nich utonąć. Nie były czarne tak jak zawsze, teraz przypominały czekoladę mleczną, którą z chęcią bym zjadła. Nadal jednak nie byłam w stanie nic z nich odczytać. Patrzyliśmy na siebie kilka chwil, aż w końcu spuściłam wzrok.
-Dziękuję. - wyszeptałam.
-Nie ma sprawy. Co ty w ogóle robisz o tej porze w lesie? - zapytał.
-No, bo obudziłam się wcześniej i postanowiłam sobie trochę pobiegać. - odpowiedziałam speszona. Pewnie pomyśli, że jestem jakaś dziwna, no ale w sumie, on już tak sądzi, więc co to za różnica.
-Serio? Nie znam dziewczyny, która wstałaby tak wcześnie po to, aby sobie pobiegać. Zaskakujesz mnie White. - odważyłam się na niego spojrzeć i zauważyłam, że lewy kącik jego ust uniósł się w górę, ale tylko na moment. - Często Ci się to zdarza? - zapytał już bardziej poważnie.
-Zdarza co? Biegać? - zapytałam zdezorientowana.
-Nie. Często masz problemy z oddychaniem podczas wysiłku?
-Nie. To był pierwszy raz. - odpowiedziałam. - W sumie mogłabym zapytać Cię o to samo. Co tu robisz tak wcześnie? - zdziwiłam się sama, że odważyłam się wypowiedzieć te kilka słów.
-Musiałem iść zapalić, pomyśleć i pomóc takiej jednej dziewczynie. - powiedziałam drwiąco jednak mogłam wyczuć rozbawienie w jego głosie. Nie mogłam się powstrzymać i się uśmiechnęłam, jednak nie chciałam, aby to zobaczył, dlatego szybko spuściłam wzrok na buty, które teraz stały się bardzo ciekawym obiektem obserwacji.
-Masz śliczny uśmiech, nie ukrywaj go.
Zaskoczyły mnie jego słowa. Zayn powiedział mi komplement? Czy ja oby dobrze słyszałam? Spojrzałam się na niego i poczułam dziwne zawstydzenie. Zaczęłam przygryzać wargę. Zawsze tak robię kiedy się denerwuje. Jego oczy pociemniały, jednak nie były takie czarne jak nieraz. Po chwili zobaczyłam i poczułam jego dłoń na moim policzku, a później na dolnej wardze, którą uwolnił spomiędzy zębów.
-Emily nie przygryzaj wargi. - powiedział dosyć szorstko.
Po chwili ciszy, która pomiędzy nami zapanowała postanowiłam się odezwać. 
-Chyba powinniśmy, znaczy ja powinnam wracać. - powiedziałam drżąco.
-Tak. Idź. Ja zaraz też będę. - powiedział. Odwróciłam się więc i ruszyłam dróżką z powrotem.
Przecież Zayn nie pokazałby się ze mną przy wszystkich. Ten chłopak jest jakiś bipolarny. Najpierw mnie obraża, ignoruje albo patrzy tak jakbym mu nie wiadomo co zrobiła, a teraz pomaga, jest miły, a na dodatek mówi, że mam ładny uśmiech. Ugh. Pewnie nawet tak nie twierdzi tylko powiedział to na odczepne. No, bo jak można wytłumaczyć to, że teraz wstydzi się ze mną pokazać. Czemu ja w ogóle o nim myślę? Pewnie dlatego, że Ci się podoba. Co? Nie. Fakt jest przystojny, wysportowany, ma piękne oczy i usta i... dość. No, ale jego charakter i to jak się zachowuje. Przeraża mnie. Z drugiej strony kiedy dziś mi pomagał czułam się taka.... bezpieczna? Tak to chyba dobre określenie. Wiedziałam, że z nim nic mi się nie stanie. Oszalałam. Ufam bardziej jakiemuś chłopakowi, którego nie znam, niż mi samej. Dobra koniec.
Nawet nie zauważyłam kiedy dotarłam już pod mój namiot. Weszłam do niego i sprawdziłam na komórce godzinę. 6:49. Mam jeszcze 10 minut. Zaczęłam się przebierać w jeansy, granatową prostą bluzkę i na to bluzę. Rozczesałam włosy i dopiero teraz zauważyłam, że Zayn widział mnie w jakimś rozwalonym koku na czubku głowy. Super, teraz to całkiem pomyśli, że nie dość, że jestem gruba to jeszcze włosów nie umiem ułożyć. Postanowiłam związać je w wysokiego kucyka, ponieważ były dość długie,a  w rozpuszczonych, byłoby mi dosyć gorąco. 
Po kilku chwilach postanowiłam zajrzeć do Liama. Nie wiedziałam czy mam po prostu wejść czy jak, dlatego wolałam odezwać się przed wejściem.
-Liam, śpisz? - powiedziałam
-Nie, wchodź. Nie krępuj się.
Rozsunęłam suwak i przeszłam przez krótki korytarz prowadzący do jeszcze jednych ''drzwi''. Po uporaniu się  z nimi, weszłam do środka. Wnętrze było całkiem duże i spokojnie zmieściło by się tu 4 może 5 osób. Na środku znajdowały się dwa śpiwory w ciemnych kolorach. Jeden należał do Liama, a drugi do Matta. Wokół porozrzucane były sterty ubrań, papierków i dwie otwarte walizki. Nie wiem jak oni to zrobili w ciągu tylko jednej nocy. Wolę sobie nie wyobrażać jak to będzie wyglądało pod koniec tygodnia.
Kiedy weszłam Mat stał odwrócony do mnie tyłem, ubrany w piżamę składającą się z spodni w grubą szaro- granatową kratkę i koszuli w tym samym wzorze,  gorliwie szukając czegoś w swojej walizce. Szło mu to chyba dość opornie, ponieważ tuż za nim zdążyła utworzyć się kupka ubrań, które wyrzucał przez ramię.
-Szukasz czegoś? - zapytałam kryjąc rozbawienie.
-Nie. Wyścielam podłogę ciuchami. Jasne, że szukam. - powiedział z rozdrażnieniem.
-Od kilku dobrych minut grzebię w tej torbie i nie może znaleźć swojego beżowego sweterka. - wybełkotał Liam, który właśnie mył zęby nad pustym opakowaniem po frytkach. Kiedy go zobaczyłam zaśmiałam się cicho. Nie ma co, ale pomysły to on jest.
-Szukasz tego? - powiedziałam podnosząc z pod nóg materiał. Mat odwrócił się i wykrzyczał
-Taaaaak! Ale jak on tu się znalazł przecież zauważyłbym go.
-Nie wiem, ale przebieraj się, bo za 5 minut zbiórka, a ty jeszcze niegotowy. - powiedział Liam, który skończył już swoją czynność.
-No dobra już dobra. - powiedział i zaczął zdejmować spodnie. Speszona odwróciłam wzrok w przeciwnym kierunku i oblałam się rumieńcem. Czy ten chłopak nie krępuje się moją obecnością?
-Dobra ja z Em już idziemy, a ty jak się ogarniesz to do nas dołącz. - zakomunikował Liam i wyszliśmy na zewnątrz. Słońce wyszło już zza chmur i świeciło prosto na nas. W okół krzątali się inny uczniowie. Dzień zapowiadał się całkiem przyjemnie. Ciekawe co będziemy robić. Mam nadzieję, że będzie to coś fajnego.
- PROSZĘ WSZYSTKICH O PRZYBYCIE POD WIELKIE DRZEWO!!! - usłyszałam głos naszej nauczycielki od Historii, która aby każdy ją usłyszał powiedziała to przez megafon. Sądzę, że przez jej krzykliwy głos i bez tego wszyscy by zrozumieli o co chodzi. Podążyłam, więc z Liamem we wskazane miejsce. Idąc dołączył do nas Matt z Lilly. Dziewczyna była piękną szatynką o dwukolorowych oczach. Wokół źrenic mienił się ciemny brąz, a za nim zgniła zieleń, co razem tworzyło niesamowity efekt. Ubrana był a w czarne rurki, które opinały jej szczupłe nogi oraz granatową bluzę zakładaną przez głowę. Swoje długie włosy pozostawiła rozpuszczone. Bardzo zazdrościłam jej figury. Była chuda, ale posiadała krągłości tam gdzie trzeba. Po przywitaniu podążyliśmy w stronę ogromnego drzewa, którym był dąb. Jego rozłożysta korona w lato musiała zapewniać turystom spory cień. Liście już pożółkły i większość spadła na ziemię, ale to nie zabrało uroku tego miejsca. Na miejscu znajdowało się już kilkanaścioro innych uczniów, nauczycielka od historii i pozostali opiekunowie, którzy rozdawali kamizelki asekuracyjne. Ciekawe co będziemy robić skoro będą nam potrzebne. Na pewno coś związanego z wodą. Po kilku minutach każdy trzymał już w dłoni swój bezrękawnik. Dowiedzieliśmy się, że wybieramy się nad pobliskie jezioro, aby najpierw popływać na skuterach wodnych, a później spędzić czas według własnej woli. Trochę przerażała mnie myśl o tym, że podczas jazdy spadnę do wody, w kogoś wjadę albo pojazd się przewróci, jednak postanowiłam się narazie tym nie zamartwiać i spróbować spędzić przyjemnie czas. Nawet mi to od czasu do czasu się należy.

***

-Tu jest pięknie ! - entuzjomowała  się Lilly. Otaczało nas ogromne jezioro, na którym pływało wiele statków i  motorówek. Otoczone było licznymi krzewami i kwiatami. Po naszej prawej stronie znajdował się długi pomost, do którego przymocowane były jak mi się wydaje nasze skutery. Naszła mnie nagła ochota, aby jak najszybciej na n ie wsiąść. 
-Taaa... Ujdziee. Jezioro jak cie mogę, ciekawe ile już do niego nasrało ptaków. - stwierdził Liam.
-Jesteś idiotą! Musisz wszystko zepsuć? - krzyknęła Lilly i walnęła go pięścią w ramię.
-Ej! Uważaj. Ranisz jego uczucia. Myślisz, że ich nie ma? Co jeśli te słowa zaważą na jego psychice do końca życia ?- powiedział z udawanym przejęciem Matt.
-Jesteście nienormalni. Chodź Emily. Nie wytrzymam dłużej z tymi idiotami. - odpowiedziała i pociągnęła mnie za rękę w przeciwną stronę. Odwróciła się jeszcze na chwilę i wypięła im język. 
-Lubisz chyba się z nimi drażnić. - powiedziałam.
-Taaa. Czasami mnie denerwują, ale tak poza tym nie zamieniłabym ich na żadnych innych chłopaków z naszej szkoły. Tylko nie mów im tego, bo jeszcze w samozachwyt wpadną. - Roześmiałam się na jej słowa i obiecałam, że nie pisnę ani słówka. 
Po zamienieniu jeszcze kilku słów ruszyłyśmy w kierunku, gdzie zgromadziła się już reszta.
- Mamy do dyspozycji tylko 10 podwójnych skuterów, dlatego zostaniecie podzieleni na 20-osobowe grupy. Każda z nich będzie miała po około trzydziestu minut. W czasie kiedy, pozostałe osoby będą pływać, wy możecie się poopalać lub porobić coś innego. 
Zostaliśmy podzieleni na 4 grupy. W mojej znajdowało się 6 dziewczyn z mojej klasy, Liam, Matt, Lilly, cała ekipa Emmy, co mnie zbytnio nie ucieszyło oraz kilku chłopaków z mojej i humanistycznej klasy. Mieliśmy jechać jako drudzy, co mnie bardzo ucieszyło, ponieważ chciałam zobaczyć jak to będzie wyglądało.
Czekając na swoją kolej postanowiliśmy się trochę poopalać. Rozłożyliśmy duży granatowy koc i się na nim położyliśmy. W jesień nie ma za dużego słońca, ale zawsze można spróbować nabrać kolorów. Lilly od razu zdjęła bluzę i pozostała w samym staniku. Ja wolałam jednak pozostać w bluzce na krótki rękaw. 
Odpoczywaliśmy tak, aż w końcu nadeszła nasza kolej. Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku.

_________________________________________________________________________________ Rozdział jako taki mi się nie podoba. Nie miałam w ogóle weny i nie mogłam nic wymyślić. Przepraszam. Postaram się, aby drugi był lepszy.
Magda xx.


6 komentarzy:

  1. Rozdział jest fajny!
    A szczególnie ta sytuacja rano hiteiwhdncidh.
    Już się nie mogę doczekać, co będzie się działo na tych skuterach, a wiem, że na pewno coś się wydarzy :D.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie! :D Czekam na nexta i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawy!
    Czekam z niecierpliwością na kolejny kochana!
    I koniecznie odwiedź też mój na razie tylko bohaterowie i prolog ale nie zawiedziesz się :*
    http://thesexyassistant.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Mogę powiedziec tylko jedno. To jest fantastyczne. Zaczyna sie ciekawie, ekipa fajna. Ciekawa jestem co bedzie w dalszych Rozdzialach. Masz fajny styl pisania. Zdecydowanie podoba mi sie i dodaje do ulubionych. :)
    Pozdrawiam Asiek :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Och.kocham twój styl pisania i ogólnie rozwój akcji cudowny :) Rozdział,jeden po drugim coraz lepsze,kocham tego bloga,po prostu :) czekam,cholernie czekam,na nn :)
    Spodziewam się,że nie lubisz spamów i tym podobnych,ale w wolnej chwili proszę cię abyś zajrzała na mojego bloga,również o Zaynie:http://reallyiloveyou.blogspot.com/
    Pozdrawiam i życzę dużo,dużo weny :)
    Nobodyxx
    Ps.Niebawem do ciebie zajrzę,oby był kolejny rozdział xoxo

    OdpowiedzUsuń